Cud, ach ten cud!
Poznęcam się trochę nad cudem. Fronda opublikowała (chyba drugi raz tą samą w przeciągu roku lub dwóch lat) opowieść pokrzywdzonego w wypadku drogowym. Bohater przechodził przez jezdnię po pasach i w tym czasie jakiś idiota wjechał w niego samochodem. Siła uderzenia sprawiła, że opowiadacz przeleciał kilka metrów i w czasie lotu wypadł mu z kieszeni ubrania różaniec, który potem znalazł jego brat. Ponieważ nie odniósł poważnych obrażeń, protagonista uznał, że był to cud matki boskiej, której zawdzięcza on zdrowie, a może nawet życie.
I tu kończy się wiara, a zaczyna logika.
Po pierwsze dlaczego akurat matka boska, a nie bóg ojciec, syn boży duch święty czy jeden spośród 158 tysięcy (może trochę przesadziłem) aniołów, świętych czy błogosławionych albo Zeus, Sziwa czy Perun? Przecież sprawca ratunku się nie ujawnił ani nie przedstawił.
Po drugie bardzo dobrze, że się nie ujawnił i nie przedstawił, bo zamiast podziękowań należałby mu/jej się kop w dupę. Jak coś robisz to rób dobrze, a nie na pół gwizdka. Co to za cud w wyniku którego samochód potrącił człowieka? Cud to byłby gdyby auto się na chwilę zdematerializowało, zmieniło w gąbkę albo przed przejściem uniosło 3 metry w górę, przeleciało nad przechodniem i opadło za pasami. To popierdółka, a nie żaden cud.
Po trzecie nawet przyjmując, że cudotwórca chciał dobrze tylko wrodzony mu debilizm sprawił, że wyszło jak wyszło to co to za cud, że samochód potrącił człowieka? To żaden cud, a statystyczna pewność. Codziennie w jakimś miejscu na kuli ziemskiej bałwan w samochodzie najeżdża na przechodnia na pasach. Część pokrzywdzonych wychodzi z tego cało, część sponiewierana, a jeszcze inni wychodzą w trumnie. Bywa.
Po czwarte dlaczego akurat różaniec, a nie butelka wina, zużyty kondom, wczorajsze skarpetki czy majtki z pasem startowym (wymieniam przedmioty które mógł mieć na sobie/przy sobie bohater). On wie, że to moc różańca. Skąd? A może to Gandalf przechodził nieopodal i machnął laską? Niemożliwe? A różańcowa energia działająca z nieco chujowym skutkiem to niby jest możliwa?
Jeżeli człowiekowi odrośnie noga, a i to przed kamerami i w obecności naukowców to przyjmę, że cuda się zdarzają. A ponieważ jest jak jest to lepiej uważajcie przechodząc przez jezdnię, nawet w miejscu do tego przeznaczonym. Zaś opowieści o cudownych działaniach bóstw pozostawcie mentalnie. Mentalnie upośledzonym. Oni wierzą we wszystko tylko nie w komunikat, że ławka jest świeżo malowana.
Komentarze
Prześlij komentarz