Zdarzyło się Wam spotkać ludzi, którzy przejeżdżając albo przechodząc koło kościoła czynią na sobie znak krzyża? Mnie się zdarzyło nie raz, nie dwa, a wiele razy. I zawsze zastanawiało mnie po cholerę oni to robią? To okazywanie gorliwości religijnej czy oddawanie hołdu swojemu bóstwu na widok budynku bedącego jego świątynia nie ma kompletnie sensu. Nie tylko dla mnie, antyteisty, ale nawet dla nich nie powinno mieć. Wszak katolicyzm twierdzi, że bóg jest wszędzie, zawsze i wszystko widzi. Każdego ze swoich wyznawców, o dowolnej porze, obojętnie gdzie się znajdują. Modlą się oni przechodząc koło kościoła, ale 15 metrów dalej wyrzucą papier na chodnik zamiast do śmietnika i tym już się nie przejmują. Chociaż to ich bóg też musiał widzieć. Albo słyszeć jak obgadują znajomych za ich plecami, krzyczą na dziecko, klną, kłamią. Wszechobecny widzi ich w czasie posiedzenia w ubikacji, masturbacji, bicia żony i dziecka, kradzieży, jazdy po pijaku samochodem i wszystkich tych czynności, które