To nie tak, prymasie.

 Prymas Polak zaapelował do młodych, aby nie odchodzili z kościoła pod wpływem emocji. Zostałem ochrzczony, a przez to stałem się członkiem kościoła jako mniej więcej roczne dziecko. Oczywiście nie miałem więc żadnego wpływu na tą czynność, nie mogłem się jej przeciwstawić ani zaaprobować. Zgódźmy się, że jako osobnik zainteresowany jedzeniem, defekacją i snem miałem cholernie małą wiedzę o otaczającym mnie świecie i jego problemach, nurtach filozoficznych, pochodzeniu człowieka itd. itd. Zainteresowany jedynie cyckiem, pieluchą i posłaniem i znający tylko tą rzeczywistość nie miałem możliwości ani wiedzy do prowadzenia rozważań intelektualnych. Dotyczy to pewnie 99% ochrzczonych. A jednak prymas Polak nie apeluje do rodziców, aby ci pozwolili swoim dzieciom podjąć samodzielną decyzję. On uważa, że oznakowanie nieświadomej istoty jest jak najbardziej OK, ale fakt, że uświadomiony człowiek chce opuścić szeregi owiec strzyżonych przez instytucję reprezentowaną przez Polaka jest bardzo nie OK.  

Wracając do moich losów, to oczywiście z rozpędu zaliczyłem komunię i bierzmowanie. Nie było po to żadnego powodu poza, jak podejrzewam, owczym pędem u mojej rodziny. Na religię chodziłem jak moi koledzy - bo mi kazano, wysyłany zaś w niedziele do kościoła wolałem grać w piłkę. Gadanie księży na zajęciach z religii, które wówczas odbywały się na plebaniach nie miało żadnego wpływu na mój dopiero kształtujący się światopogląd. Na szczęście nie byłem również gwałcony, molestowany ani nawet dotykany przez księży. Być może im się nie podobałem z wyglądu bądź charakteru. Nie udało im się zgwałcić mnie mentalnie, nie było chętnych do gwałtu fizycznego. Moje szczęście. Zmuszony przez rodzinę do przyjęcia sakramentów uczyniłem to mechanicznie, obojętnie i jedynie z powodu rodziny. Nigdy nie przemówiły do mnie opowieści o stworzeniu świata przez wszechmocnego i wszechwiedzącego boga. Może dzięki temu, że edukację zaliczyłem w okresie PRL. Wtedy miała ona swoją wartość i wypuściła mnie z objęć jako człowieka świadomego problemów otaczającego go świata, potrafiącego wyjść im naprzeciw i, co najważniejsze, myślącego krytycznie. 

Do kościoła już nie wróciłem co oczywiste, bo nigdy nie byłem z nim związany dobrowolnie, a doń posyłany. Bajki tam głoszone do mnie nie przemówiły. Nie potrzebowałem też ich do tego aby być uczciwym, empatycznym człowiekiem potrafiącym rozróżnić dobre od złego. A potem skończyła się komuna, co ogłosiła aktorka Szczepkowska i zaczął się narodowy pierdolec janiepawlizmu, skutkujący bezkarnością i wszechmocą biskupów i księży. Dopiero jednak po wielu latach oficjalnie wystąpiłem z kościoła. Stało się to po ujawnianiu setek i tysięcy przypadków gwałcenia dzieci przez księży i systemowej ochrony pedofilów przez ich szefów. Uznałem, że nie mogę popierać działań przestępczej organizacji, popierać chociażby przez teoretyczne w niej członkostwo. I wysłałem akt apostazji. Z powodu mnogości przypadków dzisiejszym 20-latkom pedofilia księży spowszedniała, gdyż w ich świadomości wyrazy "ksiądz" i "pedofil" występują jako fraza. Przykre, ale przyzwyczaili się i to ich nie ruszało aż tak, żeby oficjalnie wypisać się z kościoła. Impulsem stało się zakazanie aborcji zainicjowane przez kler katolicki. Wizja nieszczęśliwych kobiet zmuszanych do rodzenia potworków nie mających szans na życie bez cierpień spowodowała zainteresowanie apostazją wśród ludzi młodych. Ta chęć tkwiła w nich od dawna, być może uśpiona. To biskupi ją obudzili. 

Tak więc prymasie Polak, biskupi, księża, zakonnicy, zakonnice, parafianie krzyczący o "małych prostytutkach", politycy Zjednoczonej Prawicy - to wasza zasługa. A teraz spierdalajcie.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Paradoks.

Uroczystość.