"Jakim prawem to czynisz?"

- Prawem człowieka, prawem do decydowania o własnym ciele, rozrodczości.

"Jakim prawem tak siebie nazywasz, poniewierając swoją osobową godność, sprowadzając się do anatomicznych części swego organizmu?"

- Nazywa siebie człowiekiem, bo wbrew zdaniu kościoła kobieta jest człowiekiem, mającym dokładnie taki sam wpływ na swoje życie jak mężczyzna czy ksiądz. Walcząc o swoje prawa, walczy o swoją godność. Do anatomicznych części organizmu, ze szczególnym, a właściwie jedynie z uwzględnieniem narządów rozrodczych sprowadza kobiety kościół i kościółkowi politycy oraz kościelne owce. Kobiety kierują się mózgiem, nie waginą.

"Jakim prawem chcesz zabijać jeszcze nienarodzone dzieci, które w tobie żyją lub mogą zaistnieć? Dzieci, żywi ludzie."

- Prawem przysługującym kobiecie w cywilizowanym świecie, w którym o możliwości i terminie aborcji rozstrzyga medycyna, a nie wiara, więc fakty i dowody, nie zaś bajki. Co zaś do zabijania tych, którzy mogą zaistnieć, to przyznaję, że tu Jędraszewski mnie zastrzelił. Dotąd myślałem, że scena z "Misia": "a gdyby tu było przedszkole i wasz synek..." to fikcja reżyserska. Idiotyzm żywego osobnika pobił idiotyzm filmowego gliniarza.   


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Paradoks.

Uroczystość.