W dupie ma polecenie biskupa, podtrzymane przez papieża, ksiądz Daniel Galus, który 19 lutego miał rozpocząć półroczne zesłanie do klasztoru, ale nie rozpoczął. Osobnik ten namawiał wiernych, przyjeżdżających do niego do pustelni w Czatachowie, żeby nie używali maseczek, a odkażali się wodą święconą. Wierni są więc głupsi od niego, za to zachwyceni wynikami modłów. Na przykład jedna z nich twierdzi, że ksiądz Daniel modlitwą uleczył ją z artretyzmu. Byłby więc ten klecha doskonałym nabytkiem dla komisji lekarskich ZUS, który wreszcie byłby jak JeZUS, uleczający paciorkiem, co pozwoliłoby odmówić przyznania renty, a też odebrać renty już orzeczone. Byłyby kolejne pieniądze na przejebanie przez ministrów.
Biskup zapowiedział, że wobec niepokornego zostaną wyciągnięte konsekwencje kanoniczne i prawne, przy czym "prawne" w tej wypowiedzi oznaczają prawo III Rzeczypospolitej. Rzadki jest to więc przypadek, gdy biskup stawia prawo państwowe nad boskim. Jest to działanie możliwe tylko w jednym przypadku - gdy podwładny robi biskupa w chuja na kasie. Wszak przecież nawet przestępstwa pedofilii i poplecznictwa załatwione są we własnym gronie. Dziecko nie portfel i go nie szkoda. Żeby możliwe było użycie sił policyjnych, przełożony buntownika przekazał teren pustelni pod zarząd lokalnej parafii. Pozwoli to na oskarżenie mojego imiennika o przestępstwo z art. 193 kk i wypierdolenie go stamtąd przez mundurowych. Mecz będzie wyrównany, bo spora jest grupa zwolenników Galusa. Przynajmniej tak długo, dopóki jej członkowie wierzą, że to drugi zbawiciel, urywający łeb hydrze chorób. Czyli do końca ich życia, czyli niedługo, skoro profilaktyka to dla nich modlitwa.
"Wojnę domową śpiewam więc i głoszę,
Wojnę okrutną, bez broni, bez miecza,
Komentarze
Prześlij komentarz