Po tygodniu nieobecności, zapewne spowodowanej permanentną sraczką objawił się wicepremier Kaczyński, najwidoczniej przekonany przez Suskiego, że Rosja nie zaatakuje Polski, a pierzyna to kiepski schron. Prezes objawił ustawę o obronności, która ma obowiązywać od 1 lipca oraz obiecał wzrost wydatków na wojsko, który to wzrost nie ma mieć wpływu na poziom życia obywateli. Tak przy okazji - do 30 czerwca rozporządzeniem przedłużono stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. I cisza. Piękna sytuacja dla PiS. Naród zastraszony wojną zostanie przekonany o konieczności rezygnacji, czasowej oczywiście, z części praw, opozycja spacyfikowana, bo nie chce uchodzić za antypatriotyczną. Naziści wykorzystali podpalenie Reichstagu przez Marinusa van der Lubbe, prezes ma pretekst w postaci najazdu Rosji na Ukrainę. Niedługo w celu utrzymania niepodległości będzie się zamykać wrogów wewnętrznych. Dziwnym trafem wszyscy oni będą przeciwnikami Zjednoczonej Prawicy. "Państwo to ja i kościół" - ogłosi kurdupel i jak obiecał, utnie podniesioną rękę. Na razie wszyscy klaszczą. Do czasu. Aha, odebranych nam praw nie dostaniemy z powrotem bez walki. Ale grillować będzie można. Zaraz po udziale w niedzielnej mszy.
Zaciskając pasa pocieszmy się kolejną podwyżką dla urzędników unijnych. Taka der Leyen będzie zarabiała 36 000 euro. Starczy nie tylko na waciki, ale nawet na krem. A my szukajmy promocji w marketach.
Ja pierdolę, kiedy zaczniemy się bać?
OdpowiedzUsuń