Fronda opisuje przypadek Tomasza Kłossowskiego, który bedąc rannym w bitwie pod Lipskiem zobaczył przenajświętszą panienkę. Zjawa zamiast pstryknąć palcami i wyleczyć chłopa, albo chociaż wezwać pomoc wymusiła na nim odnalezienie obrazu przedstawiającą ją samą, ale taką toczka w toczkę jaką widział ranny. Poczem znikła, nieempatyczna suka. Na szczęście (albo nieszczęście, patrząc na skutki) pokrzywdzonego odnaleźli towarzysze broni i udzielili pomocy. Maryi się nie chciało, za to do wysuwania żądań była pierwsza. Chłop po latach odnalazł obraz na jakimś wypizdowie koło Częstochowy (czemu, kurwa, tam?). Obraz ostatecznie trafił do Lichenia. Czyli do celu podróży ludzi w malignie, tak jak ranny żołnierz na polu bitwy. Albowiem tradycja u nas najważniejsza jest. Tradycja i wiara w bajki z Frondy czy innej Biblii.
Zaciskając pasa pocieszmy się kolejną podwyżką dla urzędników unijnych. Taka der Leyen będzie zarabiała 36 000 euro. Starczy nie tylko na waciki, ale nawet na krem. A my szukajmy promocji w marketach.
Komentarze
Prześlij komentarz