W katolickich, ale nie tylko, mediach roi się od pochwał na cześć denata Ratzingera. Za młody jestem, więc nie byłem świadkiem pochwał po śmierci towarzysza Stalina, ale pewnie to zbliżony poziom. Z pośród mnogości określeń spodobało mi się to, które wydalił z siebie prałat Opus Dei. Otóż Benedykt XVI poszukiwał jedynie prawdy. I z powodu umiłowania prawdy w Bawarii nadal toczy się proces w sprawie tuszowania przestępstw pedofilskich przez Bohatera. Jaka instytucja, taka prawda. A czujecie ten smród? To nie gówno, to obłuda. W tle przebija się zapaszek kłamstwa. Naprawdę szkoda, że umarł przed skazaniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga