Za pośrednictwem Messengera zatroskany obywatel zadał mi pytanie jak wychowuję dzieci, jeżelim odrzucam chrześcijańską wiarę z jej zasadami i co w takim razie przekazałbym synowi (córce)? jakie uniwersalne prawdy.

Mam otóż syna, obecnie 14-latka, którego z pełną świadomością izolowałem od jakiejkolwiek wiary, w szczególności katolickiej. Zrobiłem to dlatego, aby został człowiekiem z umysłem otwartym na świat, potrafiącym zrozumieć nowe idee, poglądy i uszanować je, choć niekoniecznie do nich stosować. O ile oczywiście nie są kupą bzdur. Nie chciałem również, aby wszczepiono mu katolickie poczucie winy za nic, które pozwala sterować wiernymi poprzez szantaż ze strony kapłanów. Co w zamian? Nauka odpowiedzialności za swoje czyny i ich konsekwencje, szacunek do istot żywych, traktowanie ich tak samo, jak sam chce byc traktowany, uczciwość, potrzeba sprawiedliwości, chęć pomagania potrzebującym i cierpiącym w ramach posiadania możliwości. Szacunek dla innych i ich poglądów, ale też potrzeba weryfikacji tychże i przywilej niezgadzania się z nimi. Otwarty umysł na przedstawione dowody. A przede wszystkim empatia i tolerancja wobec innych oraz nieocenianie ludzi z powodu zjawisk, zachowania, wyglądu na które nie mają wpływu.  

Ponieważ każda religia ma na celu zostać jedyną religią panującą, bo to akurat jej mzimu jest the best, dąży do nawrócenia osób niewyznających tej religii albo zabicia, gdy nawrócić sie nie chcą. Religia nie cierpi więc tolerancji. Z powodu obowiązujących dogmatów, których nie wolno podważać pod karą piekła po śmierci, a stosu albo chociaż więzienia za życia, nie jest przeznaczona dla ludzi z otwartym umysłem, ciekawych świata. Nie jest dla empatycznych, bo każdy wyznawca nienawidzi tych innych i domaga się czynem, a z pewnością w słowach cierpienia dla nich. Nie jest dla ludzi biorących odpowiedzialność za swoje działania, gdyż uczy, że bóg ma plan dla wszystkich i jest za wszystko odpowiedzialny. Nie jest sprawiedliwa, gdyż swoich wyznawców rozgrzesza po zwykłej spowiedzi i znowu mogą kraść bez konsekwencji. Nie szanuje ludzi, którzy według niej są gorsi z powodów na które nie mieli żadnego wpływu. Nazywając ludzi szczytem stworzenia zezwala na katowanie zwierząt, bo wszak te "nie maja duszy". To nie jest moja bajka. Nienawidzę jej i staram się przeszkadzać. 

Jak dotąd mój syn nie uczynił niczego, czego musiałby się wstydzić, za co musiałby przepraszać i ponosić konsekwencje. Bardzo woelu katolików w jego wieku nie może powiedzieć o sobie tego samego.  

A te uniwersalne prawdy? Wolność, równość, braterstwo według mnie pasuje tu najlepiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Paradoks.

Uroczystość.